Nie
byłabym sobą, gdyby przez całe przedpołudnie nie korciło mnie, to by zadzwonić
do Bartmana. Choćbym nie wiem jak mocno udawała przed samą sobą, że ten gest z
kwiatkami mnie nie zainteresował to od środka zżerała mnie ciekawość. Po co to
zrobił? – pytało moje serce. Na całe szczęście wykładowcy uniemożliwili mi ten
desperacki ruch i nie wykonałam tego telefonu za co dziękowałam kilka godzin
później gdy natknęłam się na Zbyszka w katowickiej Silesii.
Przechadzałam się po Douglasie wraz z Mariettą w poszukiwaniu jakiś sensownych perfum dla jej faceta, gdy kilka regałów dalej usłyszałam charakterystyczny śmiech. Pod, byle pretekstem opuściłam koleżankę i udałam się w tamtym kierunku. Brunet właśnie pstrykał na nadgarstek jakiejś laski o bujnych kręconych włosach.
- Zibi mówiłam ci, że to do mnie nie pasuje – skarżyła się.
- Oj, przestań, powąchać chyba możesz. Wczuj się to naprawdę ładny zapach – gdy tak się zbliżałam woń rozpylonych dopiero co perfum również do mnie dotarła. Była to bardzo znajoma woń. Sama jej używałam i to od niego dostałam flakonik z tym zapachem.
- Rzeczywiście bardzo ładne– przysłuchiwałam się rozmowie starając sie zostać nie zauważona. W środku mnie się kotłowało. Jak widać mimo jęków Kubiaka, Zbyszek bardzo szybko znalazł sobie kogoś na moje miejsce. Nie była bym chyba 100% kobietą, gdybym nie była ciekawa jak owo „zastępstwo” mojej osoby wygląda. Dlatego ruszyłam w ich kierunku.
- Mógłbyś się przynajmniej wysilić i wybrać inne perfumy! – zaatakowałam go. –A może każdej swojej niuni wybierałeś te same, bo, po co się męczyć jak i tak zawsze masz wszystko gdzieś!
- Wiki uspokój się – napomknął mnie, robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy.
- Przecież jestem spokojna! A tobie… – zwróciła się do brunetki – …daje radę: Zbyszek lubi kończyć na górze, nie spieraj się z nim o to, nie warto. To jemu musi być wygodnie nie tobie.
- Wiktoria! – usłyszałam jeszcze za swoimi plecami nim wyszłam z perfumerii.
Dopiero po kilku minutach przypomniałam sobie, że zostawiłam tam Mariettę. Nie miałam jednak zamiaru wracać w to miejsce ryzykując kolejne spotkanie z brunetem i jego towarzyszką. Szybko wystukałam wiadomość tekstową przekazując Mariettcie, że czekam na nią na parkingu.
W głowie miała teraz dwie osoby. Pierwszą była ta dziewczyna. Nie powiem zabolało mnie to, że tak szybko znalazł inną. Ale czy nie tego właśnie chciałam? Przecież skończyłam z Bartmanem, może nie powinno mnie to obchodzić, a jednak obchodziło! Drugą ważniejszą na tę chwilę osobą był Kubiak, z którym musiałam jak najszybciej pogadać. Stawiłam się na hali przed ich popołudniowym treningiem.
-Ty zdrajco! – wycelowałam w niego placem wskazującym, gdy tylko wszedł na boisko. – Kto ci kazał mielić jęzorem, co?! – ruszyła na chyba niczego nie świadomego Michała, ten wpatrywał się we mnie z przestrachem. Do tego scence przyglądała się Russell z Ashleyem, nawet dochodziły do mnie ich strzępy wymienianych na prędce spostrzeżeń, usłyszałam, że nie spodziewali się po mnie takiego zachowania.
- Wiki możesz przestać naruszać moją przestrzeń i powiedzieć, o co chodzi? – szatyn starał się ode mnie odsunąć, ale ja nadal dźgałam go moim kościstym palcem w klatkę piersiową.
- Ja mam ci powiedzieć!? To chyba ty powinieneś mieć mi coś do powiedzenia! Kto kazał ci rozmawiać z Bartmanem o mnie?! Czy ja cie o to prosiłam? – zapytałam. Byłam pewna, że to jego sprawka.
- Nie wiem o czym mówisz? – udawał głupka, tak to wychodziło mu teraz najlepiej.
- Nie udawaj! Dobrze wiem, że ty go namówiłeś do tego, żeby dał i te kwiatki i czekoladki. On sam, by na to nie wpadł – po twarzy Miśka przemknął wyraz triumfu.
-Więc jednak u ciebie był – stwierdził zadowolony i jakoś przestał zaprzeczać, że maczał w tym palce. – I co?
- Jajco! Nie było mnie w mieszkaniu podczas tej wizyty. Tak w ogóle to niepotrzebnie się produkowałeś, bo jak zapewne niedługo Zibi cię poinformuje znalazł sobie kolejną naiwną – nie zamierzałam tego ukrywać.
- Jak to kolejną? – czyli tak jak przypuszczałam Kubiak jeszcze o niczym nie wiedział.
- Cóż wydajemy się, że Zbyszek zabawia się w coś na wzór Kurka, bo tak jego nowa zdobycz na pewno nie jest w wieku zbliżonym do naszego – wyjaśniłam. Dobra byłam w te klocki i szła bym na zakład, że brunetka spotkana w perfumerii ma coś około trzydziestki. – Pewnie Zbyś szuka nowych wrażeń – zaśmiałam się.
- Wiki czekaj, a jak ta dziewczyna wyglądała? – szatyn zaczął się dziwne zachowywać, z tego co zdążyłam go już poznać to były oznaki zdenerwowania.
-Po za tym, że jest od niego starsza tak jak już wspomniałam to ma długie, ciemne i kręcone włosy – opisałam. – Coś ci to mówi?
-Wiki to nie jest tak jak ci się wydaje – zaczął się jąkać. Naprawę Kubi powinie chyba udać się do jakiegoś psychologa, bo te zmiany zachowań są niepokojące.
- Co za różnica jak mi się wydaje?! Powiedziałam tej lasce co nieco, może zmądrzeje i zauważy przed czasem, że jest tylko zabawką – kłamałam teraz jak z nut. Wcale nie mówiła tego tej brunetce z potrzeby serca, ale chciałam oczernić w jej oczach Bartmana, należało mu się, nie wszystko musi mu uchodzić na sucho.
- Ale…- dalej ciągnął Kubiak.
- Co ale?! Michał tylko go teraz nie broń! Tego już nie zniosę –ja wiem, że oni są przyjaciółmi, ale chyba w tej kwestii Misek powinien trzymać moją stronę i mnie zrozumieć.
Ta rozmowa stanowczo się przeciągnęła, chciałam tylko Michałowi wygarnąć, a doszło do tego, że rozmawiałam z nim o jakiejś nowej lafiryndzie Bartmana. Nie chciałam spotkać Zbyszka dzisiejszego dnia jeszcze raz, więc pora się jakoś ulotnić.
- Dobra ja spadam – powiedziałam, ale szatyn złapał mnie za przedramię.
- Czy ta dziewczyna miała na sobie czerwoną kurtkę? – zapytał, czego się nie spodziewałam. Jak już wspomniałam ten psycholog to chyba już teraz jest potrzebny.
- Tak ,a co do ma niby do rzeczy? – dodarłam zaskoczona i nie czekając na odpowiedź powędrowałam wzrokiem w tym samym kierunku, w którym spoczęły oczy Kubiaka. – Co za tupet! Jeszcze ją tutaj przyprowadził!
- To jest jego… -zaciął się Michał.
- Jego co?! Mów, że wreszcie – ponagliłam go. Od, kiedy on nabrał takiego zwyczaju, że zacina się w ważnych dla mnie momentach.
- To jego siostra Kasia – wydukał wreszcie.
- Siostra – zdążyłam tylko powiedzieć nim Bartman, który zbliżał się do nas stanął dosłownie obok mnie. Był mocno poirytowany to widziałam dokładnie w jego zielonych tęczówkach.
Przechadzałam się po Douglasie wraz z Mariettą w poszukiwaniu jakiś sensownych perfum dla jej faceta, gdy kilka regałów dalej usłyszałam charakterystyczny śmiech. Pod, byle pretekstem opuściłam koleżankę i udałam się w tamtym kierunku. Brunet właśnie pstrykał na nadgarstek jakiejś laski o bujnych kręconych włosach.
- Zibi mówiłam ci, że to do mnie nie pasuje – skarżyła się.
- Oj, przestań, powąchać chyba możesz. Wczuj się to naprawdę ładny zapach – gdy tak się zbliżałam woń rozpylonych dopiero co perfum również do mnie dotarła. Była to bardzo znajoma woń. Sama jej używałam i to od niego dostałam flakonik z tym zapachem.
- Rzeczywiście bardzo ładne– przysłuchiwałam się rozmowie starając sie zostać nie zauważona. W środku mnie się kotłowało. Jak widać mimo jęków Kubiaka, Zbyszek bardzo szybko znalazł sobie kogoś na moje miejsce. Nie była bym chyba 100% kobietą, gdybym nie była ciekawa jak owo „zastępstwo” mojej osoby wygląda. Dlatego ruszyłam w ich kierunku.
- Mógłbyś się przynajmniej wysilić i wybrać inne perfumy! – zaatakowałam go. –A może każdej swojej niuni wybierałeś te same, bo, po co się męczyć jak i tak zawsze masz wszystko gdzieś!
- Wiki uspokój się – napomknął mnie, robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy.
- Przecież jestem spokojna! A tobie… – zwróciła się do brunetki – …daje radę: Zbyszek lubi kończyć na górze, nie spieraj się z nim o to, nie warto. To jemu musi być wygodnie nie tobie.
- Wiktoria! – usłyszałam jeszcze za swoimi plecami nim wyszłam z perfumerii.
Dopiero po kilku minutach przypomniałam sobie, że zostawiłam tam Mariettę. Nie miałam jednak zamiaru wracać w to miejsce ryzykując kolejne spotkanie z brunetem i jego towarzyszką. Szybko wystukałam wiadomość tekstową przekazując Mariettcie, że czekam na nią na parkingu.
W głowie miała teraz dwie osoby. Pierwszą była ta dziewczyna. Nie powiem zabolało mnie to, że tak szybko znalazł inną. Ale czy nie tego właśnie chciałam? Przecież skończyłam z Bartmanem, może nie powinno mnie to obchodzić, a jednak obchodziło! Drugą ważniejszą na tę chwilę osobą był Kubiak, z którym musiałam jak najszybciej pogadać. Stawiłam się na hali przed ich popołudniowym treningiem.
-Ty zdrajco! – wycelowałam w niego placem wskazującym, gdy tylko wszedł na boisko. – Kto ci kazał mielić jęzorem, co?! – ruszyła na chyba niczego nie świadomego Michała, ten wpatrywał się we mnie z przestrachem. Do tego scence przyglądała się Russell z Ashleyem, nawet dochodziły do mnie ich strzępy wymienianych na prędce spostrzeżeń, usłyszałam, że nie spodziewali się po mnie takiego zachowania.
- Wiki możesz przestać naruszać moją przestrzeń i powiedzieć, o co chodzi? – szatyn starał się ode mnie odsunąć, ale ja nadal dźgałam go moim kościstym palcem w klatkę piersiową.
- Ja mam ci powiedzieć!? To chyba ty powinieneś mieć mi coś do powiedzenia! Kto kazał ci rozmawiać z Bartmanem o mnie?! Czy ja cie o to prosiłam? – zapytałam. Byłam pewna, że to jego sprawka.
- Nie wiem o czym mówisz? – udawał głupka, tak to wychodziło mu teraz najlepiej.
- Nie udawaj! Dobrze wiem, że ty go namówiłeś do tego, żeby dał i te kwiatki i czekoladki. On sam, by na to nie wpadł – po twarzy Miśka przemknął wyraz triumfu.
-Więc jednak u ciebie był – stwierdził zadowolony i jakoś przestał zaprzeczać, że maczał w tym palce. – I co?
- Jajco! Nie było mnie w mieszkaniu podczas tej wizyty. Tak w ogóle to niepotrzebnie się produkowałeś, bo jak zapewne niedługo Zibi cię poinformuje znalazł sobie kolejną naiwną – nie zamierzałam tego ukrywać.
- Jak to kolejną? – czyli tak jak przypuszczałam Kubiak jeszcze o niczym nie wiedział.
- Cóż wydajemy się, że Zbyszek zabawia się w coś na wzór Kurka, bo tak jego nowa zdobycz na pewno nie jest w wieku zbliżonym do naszego – wyjaśniłam. Dobra byłam w te klocki i szła bym na zakład, że brunetka spotkana w perfumerii ma coś około trzydziestki. – Pewnie Zbyś szuka nowych wrażeń – zaśmiałam się.
- Wiki czekaj, a jak ta dziewczyna wyglądała? – szatyn zaczął się dziwne zachowywać, z tego co zdążyłam go już poznać to były oznaki zdenerwowania.
-Po za tym, że jest od niego starsza tak jak już wspomniałam to ma długie, ciemne i kręcone włosy – opisałam. – Coś ci to mówi?
-Wiki to nie jest tak jak ci się wydaje – zaczął się jąkać. Naprawę Kubi powinie chyba udać się do jakiegoś psychologa, bo te zmiany zachowań są niepokojące.
- Co za różnica jak mi się wydaje?! Powiedziałam tej lasce co nieco, może zmądrzeje i zauważy przed czasem, że jest tylko zabawką – kłamałam teraz jak z nut. Wcale nie mówiła tego tej brunetce z potrzeby serca, ale chciałam oczernić w jej oczach Bartmana, należało mu się, nie wszystko musi mu uchodzić na sucho.
- Ale…- dalej ciągnął Kubiak.
- Co ale?! Michał tylko go teraz nie broń! Tego już nie zniosę –ja wiem, że oni są przyjaciółmi, ale chyba w tej kwestii Misek powinien trzymać moją stronę i mnie zrozumieć.
Ta rozmowa stanowczo się przeciągnęła, chciałam tylko Michałowi wygarnąć, a doszło do tego, że rozmawiałam z nim o jakiejś nowej lafiryndzie Bartmana. Nie chciałam spotkać Zbyszka dzisiejszego dnia jeszcze raz, więc pora się jakoś ulotnić.
- Dobra ja spadam – powiedziałam, ale szatyn złapał mnie za przedramię.
- Czy ta dziewczyna miała na sobie czerwoną kurtkę? – zapytał, czego się nie spodziewałam. Jak już wspomniałam ten psycholog to chyba już teraz jest potrzebny.
- Tak ,a co do ma niby do rzeczy? – dodarłam zaskoczona i nie czekając na odpowiedź powędrowałam wzrokiem w tym samym kierunku, w którym spoczęły oczy Kubiaka. – Co za tupet! Jeszcze ją tutaj przyprowadził!
- To jest jego… -zaciął się Michał.
- Jego co?! Mów, że wreszcie – ponagliłam go. Od, kiedy on nabrał takiego zwyczaju, że zacina się w ważnych dla mnie momentach.
- To jego siostra Kasia – wydukał wreszcie.
- Siostra – zdążyłam tylko powiedzieć nim Bartman, który zbliżał się do nas stanął dosłownie obok mnie. Był mocno poirytowany to widziałam dokładnie w jego zielonych tęczówkach.
..: :..
Dodaje kolejną odsłonę. Wiem, że trochę krótko wyszło,
ale taki urok tej historii.
Przepraszam, że tak rzadko dodaje rozdziały, ale jak
wiecie mam jeszcze 2 inne blogi do ogarnięcia a czasu jak na lekarstwo. Teraz
będę go miała jeszcze mniej, bo wyjeżdżam na wakacje do pracy tak jak w zeszłym
roku. Postaram się być w miarę regularnie na waszych blogach, ale z moim
pisaniem to nie obiecam tej regularności…