niedziela, 12 sierpnia 2012

Najpierw mnie wysłuchasz, a potem zrobisz co zechcesz.


         Ostatni tydzień był zorganizowany jak na wariackich papierach. Dwa razy musiałam kursować do Lublina, by osobiście wszystkiego przypilnować. Za pierwszym razem kłopoty były w hotelu, za drugim na hali. Na szczęście w drugim przypadku z pomocą przyszedł mi Łasko, którego zabrałam ze sobą. Michał posiadał autorytet jakiego mi z pewnością brakowało. Na niego ludzie z obsługi nie patrzyli tak sceptycznie, jak na mnie. Michał tylko sobie żartował z tego, że to z nim, a nie mną chcą „dogrywać” ostatnie szczegóły i poprawki. Jak widać tutaj nazwisko Łasko mogło zdziałać więcej niż Grodecka, choć to przecież głównie mój ojciec z pomocą Jastrzębskiej Spółki Węglowej organizował ten cały benefis i to do mnie jako pośrednika ojca należało ostatnie słowo. Jednak nie wnikałam w to, załatwiliśmy co mieliśmy załatwić i wracaliśmy na Śląsk.
Parkowałam pod jastrzębską halą dowożąc Michała na czas, mimo że miał pozwolenie, nie musi się stawiać na tym treningu udało nam się to załatwić sprawie, tak, że i te zajęcia zaliczy.
     - Chętnie bym za dwa dni również się z tobą zabrał. Czas przy tobie leci zdecydowanie, inaczej – chełpił mi blondyn. Nie powiem w trasie mogliśmy pogadać i pośmiać się na całego. Łasko był idealnym kompanem w podróży.
     - Jedziesz przecież z drużyną, ale też nie miałabym nic przeciwko temu abyś to ty umilił mi podróż – w czasie tego tygodnia poznałam go z innej strony. Jednak prawdą jest to, że gdy przebywasz z facetem sama na sam pokazuje całkiem inną twarz.
     - Jadę sam, ale najpierw do Warszawy odebrać z lotniska ojca. Może pojechałabyś ze mną? – nie spodobało mi się to pytanie w jego ustach, zabrzmiało jakby kryła się za nim jakaś ukryta intencja.
     - Muszę być w Lublinie i wszystkiego doglądać – wymigałam się. To nie do końca była prawda, moja praca kończyła się dzisiaj, ale słowa Łaski wydały mi się jakieś takie podejrzane, że wolałam podeprzeć się dobrą wymówką.
     -Szkoda, dobrze chodźmy już – zarzucił rękę na moje ramię przyciągając do siebie. Jeszcze dzień czy dwa wcześniej nie zwróciłabym na ten gest uwagi, ale dziś było już, inaczej.
     - No proszę, jaki z ciebie pracoholik – syknął Bartman, który wyszedł właśnie z szatni.
     - Tobie co? Zdążyliśmy z Wiki na czas to przyjechałem, akurat trening się nam przyda. Dzięki Wikuś jeszcze raz za wszystko – pożegnał się znikając za drzwiami.
     -Wikuś?! Z tego co pamiętam to nie lubisz jak tak się do ciebie zwracają – Zbyszek ruszył za mną, nie pomogło to, że ignorowałam jego osobę. Prze ostatnie dniu udawało mi się go unikać. Niestety, jak zwykle, gdy tylko wpadłam na halę pierwsza osobą jaką spotykałam był on.
     - Bo nie lubię, to się nie zmieniło. Tak w ogóle to boisko jest w przeciwnym kierunku, zapomniałeś? – zaznaczyłam, gdy Zbyszek zamiast w lewo ruszył w prawo w stronę gabinetu ojca.
     - Pamiętam doskonale, mam też nadzieje, że ty pamiętasz o naszej rozmowie i to, że mamy ją dokończyć? Nawet Łasko mi w tym nie przeszkodzi – ciągnął dalej.
     - Co ty tak z tym Łasko?! – żachnęłam się.
     - Nie udawaj, że nie widzisz jak na ciebie patrzy – parsknął prawie pieniąc się ze złości.
     - Nie zauważyłam – skłamałam. – A nawet, jeśli patrzy to ciebie chyba nie powinno już to interesować. – dodałam, nim weszłam do sekretariatu zostawiając go na korytarzu.
     Czyżby on był zazdrosny? To niemożliwe, skoro nic dla niego nie znaczyłam. A co, jeśli się mylę? Moje rozważania przerwał głos pani Helenki, która zapraszałam mnie do gabinetu taty.

     Dziś czekała na nas ta cała oficjalna szopka. Wczoraj odbył się mecz towarzyski między Skrą a Jastrzębiem dzisiaj w ramach podziękowań wszystkich gości zaprosiliśmy na bankiet do Hotelu Europa. Budynek pękał w szwach, znajomi, byli siatkarze czy oficjele PZPS zjechali się z każdego krańca Polski. Po kolacji część z nas przeniosła się do położonego w piwnicach hotelu klubu „ Bohema” Wynajęty DJ puszczał już utwory według własnego uznania a zawodniczy oraz pozostali goście powoli wypełniali parkiet.
     - Ślicznie dziś wyglądasz. Pasują ci te barwy klubowe – Łasko zaskoczył mnie szepcząc mi do ucha te słowa. Sama byłam zdumiona, że tak dobrze będę prezentować się w zgaszonej pomarańczowej sukience i czarnych dodatkach.
     -Dziękuję – odparłam jeszcze opanowana, Zachowanie Michała ostatnio zbyt często sprawiało, że miałam mętlik w głowie.
     - Zatańczymy? – zapytał a ja nie miałam jak mu odmówić. Chciałam w tańcu zachować dystans, ale DJ jak na złość puścił wolny kawałek a mi nie pozostało nic innego jak opleść swoje dłonie na szyi siatkarza.
     -Wiki muszę ci powiedzieć, że poznałem cię z całkiem innej strony i bardzo mi się spodobało co tam zobaczyłem – przyciągnął mnie mocno do siebie a jego twarz zaczęła niebezpiecznie zbliżać się ku mojej. Otrząsnęłam się z szoku w ostatniej chwili.
     - Michał co ty robisz, a Daniella? – wymieniłam imię dziewczyny, z którą przecież z tego co było mi wiadomo tworzyli parę.
     - Nie układa nam się. Nawet nie chciała przyjechać na ten jubileusz ojca – westchnął.
     - I dlatego, że coś wam nie wychodzi ty chcesz się tak na niej odegrać. Tak się tego nie załatwia! – nie mogłam dłużej tkwić w jego objęciach. Nie potrzebne mi było kolejne nieszczęście tym razem w postaci Łasko, do tego brzydziłam się osobami, które postępują tak jak blondyn. Chciałam opuścić klub, kiedy zatrzymał mnie Zbyszek, tak, że tym razem wylądowałam je jego ramionach.
     - Co ty wprawiasz? – zapytałam, starając wyswobodzić się z bardzo szczelnego uścisku.
     - Mógłbym spytać o to samo. Co jest między tobą a Łasko? Nie próbuj zaprzeczać, widziałem! – zaczęłam się zastanawiać czy dla niego nie lepiej byłoby, gdyby zrobił karierę w jakimś KGB czy innym FBI.
     - Nic nie ma, Michał się tylko zapomniał. Możesz mnie puścić – szarpałam się lekko, ale tak, by nie wzbudzać zainteresowania innych.
     - Mógłbym, ale najpierw mnie wysłuchasz – zażądał.
     -Dobrze, ale później daj mi spokój – nie mogłam w nieskończoność uciekać przed tą rozmową.
     -Wtedy, gdy zobaczyłem test wystraszyłem się. Nie próbuj zaprzeczać, że ty również. Może zareagowałem za ostro, ale powinnaś to przewidzieć. To nie jest tak, że byłem z tobą tylko dlatego, że ze sobą sypialiśmy – rozpoczął.
     - Zbyszku, ale tak to wyglądało. Dobrze o tym wiesz – zaczęło trochę mi się to podobać, że on się przede mną tłumaczy.
     - Tutaj w tych relacjach chyba popełniłem błąd – rozpoczął kolejne zdanie a u mnie cały czar prysł.
     - Chyba?! To ja popełniłam błąd, że się na to zgodziłam. Proszę cię zrób coś dla mnie traktuj mnie tak jakby mnie nigdy nie było – myślałam, że przyzna się do wszystkiego, ale jak widać on nadal nie do końca był przekonany o tym czy jego zachowania było niedopuszczalne. To jego „ chyba” mnie przekonało. Nie miałam już ochoty na zabawę postanowiłam wrócić do pokoju.

     Przerzucałam bezmyślnie kanały. Myślałam o tym co wydarzyło się w ciągu tych ostatnich miesięcy i dni. Wyleczenie się z osoby Zbyszka łatwe nie będzie, ale miałam już dość jego ciągłych uników od odpowiedzialności. Niestety, nie byłam przekonana czy on kiedykolwiek dojrzeje. Kiedy pilot zatrzymał się na jakimś arabskim programie usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty otwierać, ale ten, kto stał po drugiej stronie drzwi nie dawał za wygraną.
     - Nie dałaś mi dokończyć – na korytarzu stał Bartman.
     -A myślisz, że to coś zmieni? – czy był sens w słuchaniu tego co mam mi jeszcze do powiedzenia?
     -Daj mi powiedzieć, potem zrobisz z tym co zechcesz- zaproponował.
     - Dobrze mów – nie miałam zamiaru wpuszczać go do środka jak chce mówić to niech mówi tutaj.
     - Nigdy nie powiedziałem ci co do ciebie czułem i nie sądziłem, że mógłbym to powiedzieć bez robienia z siebie kretyna tak jak to robię teraz, ale większość swojego życia unikałem odpowiedzialności, to dlatego tak się zachowywałem – mówił z wielkim przekonaniem.
     - Doceniam, że mi to mówisz, ale to nie zmienni tego jak mnie potraktowałeś – chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale mi przerwał.
     - Jeśli mi pozwolisz wiem, że będę mógł ci to wynagrodzić. Wiki ja też się w tobie zakochałem, dotarło to do mnie dopiero wtedy gdy odeszłaś –, gdy to mówił nie widziałam na jego twarzy oznak fałszu.
     -Nie wiem czy będę mogła ci wybaczyć, tego nie da się tak łatwo zapomnieć – wiedziałam, że nie prędko zamarzę to w mojej pamięci.
     - Przepraszam. Jeżeli dasz mi szansę to pokaże ci, że potrafię to zmienić. Już nie będzie ukrywania, chcę spróbować jak najbardziej na poważnie. Ty i ja, daj nam tylko szansę – poprosił a jego oczy patrzyły na mnie z czułością, tak nie patrzył ma nie jeszcze ani raz.
     - My? Jesteś na to gotowy? – jego propozycja zaskoczyła mnie, nie byłam pewna swojej decyzji.
     - Jestem i niczego bardziej nie pragnę. Teraz już to wiem – zdecydował.
     Nie wiem, co urzekło mnie bardziej jego spojrzenie czy moc jaką wypowiadała te słowa, ale postanowiłam dać mu szansę, przecież nie przestałam go kochać. Wciągając go do środka znów czułam te miękkie pełne wargi na swoich ustach. Nie wiedziałam co będzie czy przypadkiem za dzień, tydzień, miesiąc znów nie wyskoczy z czymś czym do siebie mnie zrazi. Chciałam zaryzykować, ten, kto nie ryzykuje przecież nic nie ma.


.: :.
Wiem, że to jest moja poważna wada, wiem, że to powinno się skończyć, inaczej, ale cóż ten typ(czyt. Ja) tak ma. Nie poradzę nic na to. Jak się podoba, to dobrze, jak nie to trudno.

  Niedługo zacznę coś nowego jest to Zakazany owoc, jeżeli są chętni to zapraszam pod ten adres.
Żegnam się z wami tutaj, z tą krótką, ale ważną dla mnie historią. Dziękuję za tak liczną obecność na tym blogu, to wiele dla mnie znaczy.

21 komentarzy:

  1. No cóż tak historia mogła się skończyć różnie, a skończyła się jak skończyła. Mnie to zakończenie cieszy. I gdzieś tam w mojej wyobraźni Wiki i Zbyszek są razem szczęśliwi. Ech ten Łasko... Postąpił jak każdy typowy facet... Niestety. Cóż dobrze, że Wiki mu nie pozwoliła na to. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam lubię szczęśliwe zakończenia, fajnie się czyta:))
    cole

    OdpowiedzUsuń
  3. To już koniec? I teraz idealnie pasują do tego słowa: Wszystko co dobre, szybko się kończy. No cóż... nie ma czego żałować. Te kilka rozdziałów dały mi dużo do myślenia i mimo iż zachowanie Zbyszka pozostawiało wiele do życzenia to liczy się ta końcówka, w której to Bartman zrozumiał swój błąd i postanowił to naprawić. Liczy się to uczucie, którym obdarzył Wiktorię... Zmienił się i to trzeba docenić.

    Wspominałam już, że uwielbiam Twoją wizję Zbyszka? Jeśli nie to właśnie to mówię.

    A teraz nucę: ,,I tak się trudno rozstać'', ale to przecież jeszcze nie koniec, to dopiero początek. Już się nie mogę doczekać kolejnych Twoich opowiadań. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. jeejjjciuu dała mu szansę :D fajnie sie zakończyło. szkoda ze to koniec ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. paulenka spelnic-najskrytsze-marzenia14 sierpnia 2012 09:11

    I bardzo dobrze, że tak to się skończyło. Zbyszek strasznie długo z tym zwlekał, ale czasami "co się odwlecze to nie uciecze". Michał się zapomniał, ale czasami tak to bywa. ;) Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Ci.
    Ta historia dla mnei także była dość ważna, dała mi wiele do myślenia. Nie wiem czy robisz to umyślnie, ale w swoich opowiadaniach przekazujesz sprawy, które w odpowiedni sposób przeczytane, są pewną pomocą, by radzić sobie w życiu. Ta historia pomogła mi właśnie i to w dość znaczącym stopniu.
    Będę oczywiście obserwować resztę Twoich opowiadań i czekam z utęsknieniem na nową notkę.
    Co do tego, to cieszę się, że są razem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ślędzać opowiadanie od początku na końcu dochodzę do wniosku, że Wiki i Zbyś byli bardzo podobni do siebie co do charakterów. Z początku powiedziałabym, że byli troszkę niedojrzali. Zbyszek bał się odpwoiedzialnośc za swoje czyny, a to jest największa wada u faceta jaka może być. Dorosły, dojrzały facet powinien brac odpowiedzialność za swoje czyny. U Zbyszka tego z początku nie było. Powiedziałabym, że był egoistyczny zadufany w sobie, Ale z biegiem czasu coś tam do niego dotarło. Coś w Zbyszkowej głowie się zmieniło na lepsze. Jak widac można być facetem z krwi i kości, a nie tylko z zahowania. Moim zdaniem ta rozłąka wyszła im na dobre. Dała im do zrozumienia. Dzięki temu pojęli co do siebie czują, że jednak im zalezy na sobie, że to nie jest tylko łóżkowa znajomość, a coś więcej. Musieli się parę razy pokłocić, albo zobaczyć w objęciach innych, aby dotarło, że to nie jest byle co.

    Cieszę się, że ich pogodziłaś :)

    Dziękuje ci za to opowiadanie, dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, nie wierzę, że to powiem, ale chyba polubiłam tego Zbyszka. Jednak wiem, że jak go znów ujrzę, to mi powróci ta niechęć do jego pewności siebie, i cwaniactwa,ale tą krótką historię, sprawiłaś , że chociaż na chwilę o tym zapomniałam :) Ja na miejscu Wiki, postąpiłabym tak samo. Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż na odwrót :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak! Ja wiedziałam, że Zbyszek musiał się w niej zakochać innego wyjścia nie było, ale nasz Bartman potrzebował brutalnego budzika, jakim było jej odejście, żeby się o tym przekonać. Nie lubię facetów, którzy zachowują się podobnie do Łasko - w związku się nie układa to umilę sobie trochę czas z jakąś inną kobietą. Ale zazdrość Zbyszka to było widać na kilometr, niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Kochana Melody dziękuje Ci z całego mojego skorwego serduszka za tą wspaniałą historię, idealnie wykreowanych bohaterów i niepowtarzalną fabułę. Jesteś genialna, wiesz? I nie pozwól aby przez jakieś chore ambicje innych czy niczym nie tłumaczone pretensje, zachwiała się w Tobie wiara we własne możliwości. Bo jesteś genialna w tym co robisz i już! :D Pozdrawiam :

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, że to jest to, co Misie lubią najbardziej? ;) Przynajmniej ja uwielbiam Zbynia, który nie zawsze zachowuje się tak jak trzeba, ale zawsze zdaje sobie z tego sprawę i robi wszystko, by opinia o nim została zmieniona, a on sam się o to mocno stara. Podziałała na niego piorunem świadomość, że może stracić Wiktorię na rzecz innego mężczyzny, w tym przypadku Łasko, i odrazu wziął się za interwencję. Sama Grodecka chyba też niezbyt optymistycznie zapatrywała się na to, by próbować wiązać się z kimś innym. Podświadominie chyba wiedziała, że ciężko będzie komuś zastąpić jej Zbyszka, mimo że z brunetem tworzyła wcześniej tylko taki związanek wiązany na samej przyjemności. Nic nie stoi na przeszkodzie, by teraz stworzyli coś o wiele trwalszego i nie tak destrukcyjnego. Jednym słowem ja dopowiadam sobie, że ta dwójka jeszcze nie raz przeżyje ostrą wymianę zdań i niejedna kłótnia pojawi się na horyzoncie, ale miłość wszystko zwycięży i będę razem na wieki wieków :D
    Pozdrawiam i dziękuję za tą historię ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaaa! Pięknie to się skończyło! Widać zazdrość jest najlepszym lekiem na miłość ;) Dobrze,ze do Bartmana dotarło,ze przez cały czas trwania tej relacji zakochał się w Wiki :) Szkoda,ze to opowiadanie było tak krótkie,ale strasznie cieszy mnie,że będziesz pisała coś nowego,buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba kiedyś pisałam, żeby Wiki go zostawiła, bo on na nią nie zasługuje i takie tam, żeby na koniec Zbyszek został sam i nie dała mu tej satysfakcji do niego wracając i dając mu kolejną szansę... Odwołuję ! :D To zakończenie bardzo mi się podoba :) Bartman przekonał mnie do siebie swoimi słowami. No cóż, trudno, myślałam, że się nie dam, chociaż w tym opowiadaniu xD Bo nie polubiłam go tutaj, no może teraz tak na koniec troszeczkę, bo widać, że mu zależy i stara się, jakoś tak dojrzalej się zachowuje. I chwała Ci za to, bo ukazałaś go z całkiem innej strony, która mimo swoich wad, może się podobać :) Wiktoria ma rację, jeśli nadal go kocha, to może zaryzykować. A nóż, widelec, szklanka się im uda :D Niech sobie żyją, a co! :P Pozdrawiam i DZIĘKUJĘ :*

    OdpowiedzUsuń
  13. No spodziewałam się w sumie innego zakończenia no ale w sumie czemu i nie tak?:) Dziękuję Ci za to opowiadanie a ja już pędzę w stronę nowego;)

    Marcy

    OdpowiedzUsuń
  14. Heh ja bardzo lubię szczęśliwe zakończenia więc i to mi się bardzo podoba ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania w Twoim wykonaniu ;) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

  15. Ja tam lubie happy endy;P Strasznie podobala mi sie ta ...

    ... krotka historia;D Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zbyś był stanowczy i mu się to opłaciło. Ale że to już koniec? no bez kitu. Aczkolwiek podoba mi się takie zakończenie. Doszli do porozumienia. Zbyś widocznie widział, że nie ma czasu do stracenia, skoro Łasko zarywa do Wiktorii.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakie wyznanie Bartman strzelił na koniec, no aż mi szczeka opadła :P Też bym zmiękła, w sumie w każdym facecie jest to coś że gdy wyznaje uczucia to kobieta mięknie, ciekawe czy to działa w dwie strony, trzeba kiedyś sprawdzić :P Łasko się widzę przydał i dobrze, w sumie za to przystawianie się do Wiki to miałam ochotę mu przywalić, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc mu wybaczam. Pokazał Zbyszkowi że jak się za siebie Bartman nie weźmie to ktoś mu Wiki sprzątnie sprzed nosa. Na całe szczęście w porę Zbigniew okazał swoją determinację
    świetnie, szkoda że koniec, ale ja już czekam na twój hard core na Zakazanym owocu, bo to opowiadanie będzie inne niż wszystkie :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, tak, tak! Należało im się obojgu. A Łasko w sumie dobrze zrobił, bo Zbychowi ktoś klapki z oczu zdjął. :) Opowiadanie całe było cudowne i czekam na kolejne. :P Z Życzeniami dalszej weny twórczej. :) ~Eww.

    OdpowiedzUsuń
  19. Skończyło się jak najbardziej ok, jak dla mnie. Na początku juz się bałam, że Wiki zada się z Łasko (co w sumie ładnie by wyglądało) ale potem co powiedział do Wiki, po kłopotach z obecną jeszcze jego dziewczyną, lepiej że to się tak skończyło. Druga sznasa się należy, nie zawsze, tylko w wyjątkowych okolicznościach. Takiej jak ta.
    Pięknie było, dziękuję za możliwość czytania :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Jedno z nielicznych opowiadań, które wciągnęło mnie na dłużej :) Polubiłam Wiki. Jest taką idealną bohaterką, która nie daje sobie w kasze dmuchać i nie robi na niej wrażenia wielki pan Bartman, któremu potrafi się postawić :) Świetne opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. 55 years old Sales Representative Malissa Hassall, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like Iron Eagle IV and Lockpicking. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a S40. odwiedz witryne

    OdpowiedzUsuń